06 Nov 2012Przepis na życie

Print Friendly and PDF

Ava - W kuchni Usagi :: blog kulinarny

1 stycznia 2014

To już dwa lata od momentu, gdy postanowiliśmy schudnąć. Miesiąc temu weszłam w spodnie, w które nie mieściłam się od 7 lat albo i dłużej. Mroziu wygląda super. Ale to nie jedyny efekt.

Cukier przestał rządzić naszym życiem. Nie smakują nam słodkie kawy z sieciówek na mieście, za którymi przepadaliśmy kiedyś. Nie mamy napadów chęci na ciasta i cukierki. Przestałam ciągle myśleć, co by tu zjeść. Jestem zdrowa, szczupła i szczęśliwa. I wiem, że jeśli tylko się chce, to można.

Więc jeśli też chcecie, to zapraszam do lektury. 

 

1 stycznia 2009 roku pojechaliśmy z Mroziem na spacer nad morze. Przeszliśmy się plażą i ruszyliśmy w stronę żubrów. Była piękna, zimowa pogoda, lekkie, rześkie powietrze. Wędrowaliśmy przez chwilę pod górę, gdy nagle Mroziu zatrzymał się i oznajmił: "Jestem gruby".

I tak to się zaczęło.

Kiedy człowiek ma dwadzieścia-kilka lat i studiuje, zupełnie nie myśli o przyszłości i wiele rzeczy uchodzi mu na sucho. Może zjadać po 2-3 batoniki dziennie lub pakować w siebie pizzę giganta, a jego organizm nawet nie zauważy. Może popijać wódkę piwem, zapijać się coca-colą i na dłuższą metę nie odczuje konsekwencji. To wszystko się zmienia, gdy studia przechodzą w siedzącą pracę, a imprezy zastępuje gapienie się w TV z drugą połową.

Do tamtego pamiętnego wyznania Mrozia zachowywaliśmy się jak studenci. Uwielbialiśmy jadać na mieście, w pubach, gdzie dawali dużo, choć niekoniecznie smacznie. Teraz, z perspektywy czasu to widzę, wówczas, jako osoba, której ulubionym daniem był gotowy makaron grzybowy z torebki, a szczytem ekspresji kulinarnej spaghetti na bazie sosu z proszku, myślałam że wspinam się do kulinarnego nieba. Mroziu jadał obiady w pracy - głównie pizze, longery, kebaby. Ja nie tyłam tylko dzięki spędzaniu połowy życia w klubie fitness, on nieomal osiągnął setkę.

Wtedy, na Kawczej Górze, postanowiliśmy coś zmienić. Po raz pierwszy dotarło do nas, że tak się nie da, że mamy problem. Mroziu chciał schudnąć, a ja miałam już dość robienia z siebie Schwarzenneger'a w imię chipsów.

Opracowaliśmy więc plan, tzw. PLAN KANAPKOWY zakładający, że Mroziu do pracy zabiera kanapki, a ja gotuję obiady w domu. Ze względu na te kanapki po raz pierwszy zamówiłam prawdziwą, tradycyjną wędlinę przez Internet. Rodzina pukała się w głowę. Żeby urozmaicić obiady domowe sięgnęłam do książek kucharskich i Internetu. Dziewięć miesięcy od spaceru nad morzem narodził się ten blog.

PLAN KANAPKOWY trwał rok i zakończył się sukcesem. Mroziu schudł do 86 kg. Kupiliśmy pizzę. I colę. Świętowaliśmy! Oh, jak my świętowaliśmy! Aż dopadł nas efekt jo-jo...

Tym razem podeszliśmy do sprawy inaczej. Zresztą, co się dziwić, mieliśmy już doświadczenie z poprzedniego odchudzania. Przede wszystkim dotarło do nas, że my nie potrzebujemy diety na rok, dwa - potrzebujemy diety na całe życie. Takiej dla nas, bez ograniczeń, których nie znosimy, bez ćwiczeń, których nie będziemy robić, bez wyrzeczeń, które nas unieszczęśliwiają. Potrzebujemy planu, który będzie pasował do naszego trybu życia - do dwóch zabieganych, mających dziesiątki zainteresowań ludzi, którzy nie mają czasu na kanapki lub przepisy wymagające spędzania kilku godzin w kuchni. I którzy lubią ciasta. I pizzę. I czekoladę też.

Opracowaliśmy więc plan, tzw. PLAN... a nie, tego już nie nazywaliśmy.

Nasz nowy plan działa. Na dzień dzisiejszy Mroziu schudł 17 kg w rok, ja 7 kg w 5 miesięcy. Od kilku tygodni waga stoi i raczej tym razem jo-jo nam nie grozi. Mimo, że jadamy pizzę. I ciasta. I czekoladę oczywiście też. Ale o tym, jak to osiągnęliśmy, napiszę Wam w innej notce.

Ten blog, z początku jedynie miejsce do składowania przepisów, stał się z czasem czymś więcej. To zapis naszej drogi od zupełnych kulinarnych ignorantów do ludzi przykładających wagę do jedzenia. Zaczynaliśmy od chęci zrzucenia nadwagi, ale okazało się, że to nie wystarczy. Wraz ze wzrostem świadomości siebie, wzrósł nasz szacunek do tego, co jemy.

Zmieniłam się - w dużej mierze dzięki Wam, blogerkom kulinarnym, bo bez Was i Waszych inspiracji nie byłoby tego bloga - i za to Wam dziękuję. A teraz jestem gotowa, by pójść krok dalej. Od dziś na blogu rusza nowa kategoria. Będzie kulinarnie, choć nie do końca. Trochę recenzji, trochę artykułów, trochę rozważań. Ot takie moje spojrzenie na jedzenie i sposób, w jaki smakuję świat.

Pozdrawiam

Agnieszka Szydłowska (Usagi)

 

Następne w cyklu Dieta: Najlepsza dieta - koniec z oszukiwaniem siebie



powrótDodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

powrótKomentarze

2012/11/06 13:00:551. ankawell

Wiesz...Twoja historia jest jednocześnie moja ...mogłabym się pod nią podpisać..."nie potrzebujemy diety na rok , dwa - potrzebujemy diety na całe życie " - pięknie to powiedziałaś....z ciekawością i przyjemnością przeczytam Twoje wpisy...

2012/11/06 13:03:552. renata / artkulinaria

Agnieszko, świetnie się czytało i czekam na ciąg dalszy :-)

2012/11/06 13:08:153. Maggie

Dobrze dobrana dieta powinna byc wlasnie na cale zycie. Bo tu nie chodz tylko o chudniecie, tylko o odpowiednie podejscie do jedzenia.

2012/11/06 13:21:374. ugotujmyto.pl

Fajnie się czyta Agnieszko....czekamy na więcej:)!

2012/11/06 13:52:105. zemfiroczka

No tak... ja też zaczynałam od pomidorowego sosu z proszku ;)

Fajnie, że Ava się pokazała :)

pozdrawiam

2012/11/06 13:52:456. Konwalie w kuchni

Miło się czyta o takich przemianach.
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg:)

2012/11/06 13:52:487. ePolka

Agnieszko byłam, jestem i będę Twoją najwierniejszą fanką choć głównie milczącą :)
Pisz! Ja powinnam schudnąć z 5kg ale za bardzo lubię chleb :(
ściskam ciepło!
e.

2012/11/06 14:10:348. ulcik

oj, jak ja chciałabym taki plan wprowadzić w życie ..

2012/11/06 14:12:369. Kamila

Tak na całe życie! Czekam na więcej :)
Mnie by się przydało z -3 :)))

2012/11/06 14:12:3910. ewelajna

Agnieszko, bardzo mi się podobało:). Twoje słowa, historia i PLAN:). Gratuluję Wam wyników i życzę kontynuowania tej DROGI. Żałuję, że taki krótki ten post... Czekam na ciąg dalszy i cały Twój plan:)

2012/11/06 17:42:2911. Shinju

To wspaniałe, z udało się Wam opracować ten plan i odnieśliście sukces :) Może i mnie kiedyś uda się opracować taki plan dla siebie samej :)

Czekam na nowe artykuły i recenzje :) Każdy kiedyś od czegoś zaczynał :) U mnie też pojawiały się sosy ze słoika i bulion w kostkach :) Czasem patrzę na swoje przepisy z początków bloga i widzę jak bardzo moje kulinaria się rozwinęły.

2012/11/06 17:54:5612. ewa(nobleva)

Agnieszko mam niedosyt i proszę o więcej, na temat PLANU zwłaszcza!

2012/11/06 18:50:5313. ciasteczkowa potworzyca

Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością, właśnie sama stanęłam do walki z wagą ;) mama nadzieję, że nam się uda :D

2012/11/06 20:45:2214. zauberi

przyjemnie się czytało i czekam na ciąg dalszy :)

2012/11/06 21:31:1415. Majana

Aguś, wspaniały post! Świetnie się czytało i czekam na więcej takich, bo to temat bardzo mnie interesujący.
Ja mam do zrzucenia jakieś 5 kg, nienawidzę diet, bo ja owszem na nich chudnę, ale potem... no właśnie.
Czekam na dalszy ciąg niecierpliwie.
Jeśli to była ta niespodzianka to wspaniała, udała się świetnie!
Pozdrawaiam :*

2012/11/07 06:37:5816. abbra

Niecierpliwie czekam na kolejny wpis - myślę , że nie tylko ja ... :)

2012/11/07 10:41:4817. UsagiUsagi

Ogromnie się cieszę, że Wam się podobało, bo potwornie się denerwowałam. W końcu to nie jest post z przepisem, do tego nawet nie jakiś konkretny, tylko taka moja zupełna prywata. Ale ostatnio brałam udziału w dyskusji na Facebooku na temat tego, czy blog kulinarny może poruszać inne treści niż przepisy. Jakbyśmy nie miały nic do powiedzenia, tylko ciągle siedziały przy garach!

Ja mam mnóstwo przemyśleń, poglądów, zainteresowań. Nie tylko oglądam zdjęcia potraw i odtwarzam receptury - ja się tym wszystkim naprawdę interesuję, tak jak większość z nas. I ta pasja mnie zmienia. Mam nadzieję, że na lepsze.

Pozdrawiam serdecznie!

2012/11/07 17:11:4118. Matka Czworokątna

Witam serdecznie!
Dzisiaj trafiłam po raz pierwszy do Ciebie. Podoba mi się historia Mroziu i Twoja, waszego sposobu na życie. Bardzo mi się ten sposób podoba. Od dziś będę zgłębiać i próbować Twoje przepisy. Pozdrawiam.

2012/11/07 21:07:1519. UsagiUsagi

Miło mi i zapraszam :)

2012/11/07 17:37:4520. Jolanta szyndlarewicz

Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy historii:) pozdrawiam

2012/11/07 22:57:5421. kabamaiga

Wspaniale napisane Agnieszko. Troszkę tego Waszego cudnego Planu zdradziłaś kiedyś na FB, prawda? Zazdroszczę wytrwałości i trzymam kciuki.

2012/11/08 14:13:2422. Pati

Z niecierpliwością czekam na drugą notkę, boteż mamy podobny problem....

2012/11/12 22:49:2823. gin

Hmm... Ja zaczęłam pichcić z nudów - szukałam pracy, siedziałam w domu i kompletnie nie miałam co ze sobą zrobić (ile można czytać, prawda?). Później tak mi się spodobało, że założyłam bloga :) Twój nie raz był dla mnie inspiracją - pięknie zdjęcia i wspaniałe przepisy sprawiają, że wracam tu z ogromną przyjemnością. Dziękuję, że dla nas piszesz i nie mogę doczekać się Twoich wpisów nieco mniej kulinarnych :)

2012/11/13 08:07:2324. UsagiUsagi

Jejku, Gin, nawet nie wiesz, jak mi miło to było przeczytać. Ja czasem patrzę na tego bloga i zastanawiam się nad sensem całego przedsięwzięcia. A jak zajrzę do zaprzyjaźnionej konkurencji to... ech... Chyba każdy ma czasem kryzys blogowy :)

Z drugiej strony blog zmienił kawałek mojego życia, nie tylko kuchenny.

Pozdrawiam serdecznie!

Kopiujesz = Kradniesz

Zdjęcia oraz wszelkie teksty na tym blogu są moją własnością i ich kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody jest chronione ustawą o Prawach autorskich.

Zdjęcia oraz wszelkie teksty na tym blogu są moją własnością i ich kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody jest chronione ustawą o Prawach autorskich.