13 Dec 2012Pułapki diety

Print Friendly and PDF

Dieta, napoje, soki, cukier

Skoro już znacie trzy podstawowe zasady naszej diety, pozostała mi już tylko jedna, ostatnia. Zanim jednak do niej przejdę, postanowiłam jednak napisać o tym, co skutecznie może zniszczyć efekty trzech poprzednich założeń. Temat ten wypływa co jakiś czas podczas moich rozmów ze znajomymi, mitów narosło wokół niego od groma, więc chyba warto o nim napisać.

O napojach nie pisałam do tej pory w żadnym z założeń, bo wszyscy wokół trąbią o tym, że należy dziennie dostarczać organizmowi przynajmniej 2 litry wody. Nasza dieta nie jest pod tym względem wyjątkowa, staramy się pić jak najwięcej. Ta ilość się waha w zależności od pory roku, ale zawsze mamy wodę mineralną pod ręką.

Zauważyłam, że częste picie znacząco pomaga mi na chęć jedzenia. Zamiast podjadać chrupki, popijam z butelki wodę mineralną. Natomiast stanowczo odradzam picie szklanki wody przed posiłkiem, jak to czasem czytam w poradach dietetycznych. Nie dość, że to doskonały sposób na rozepchanie sobie żołądka, to w dodatku rozcieńczone kwasy żołądkowe gorzej trawią. Takie praktyki możecie od razu wykreślić.

Cukier w wodzie to nadal cukier. Nawet jak go nie widać.

I to ten najgorszy, bo szybko przyswajalny. Nie ważne, czy słodzicie herbatę, pijecie soki owocowe czy słodkie napoje gazowane. Efekt jest ten sam – dostarczacie do organizmu cukry proste, które wpływają na magazynowanie tłuszczu. Niestety, słodkim napojom mówimy STOP!

Wiem, że to nie jest proste. Ciężko jest nagle zacząć pić gorzką herbatę czy odmówić sobie Coca-Coli. Ja poszukałam alternatyw. Zamiast zwykłej herbaty zaczęłam pijać herbaty owocowe i ziołowe, do czarnej herbaty dodaję plasterek cytryny lub pomarańczy. Kawę zawsze lubiłam pijać gorzką, ale czasem oszukuję się dolewając mleko. Żeby nie tęsknić za colą zaczęłam kupować wodę gazowaną i piję ją z cytryną i miętą.

Oczywiście, że na początku nie było lekko, jednak po jakimś czasie się przyzwyczaiłam. Do tego stopnia, że sama siebie zaskoczyłam. To chyba było w październiku. Był ciepły wieczór, my na zakupach, zachciało mi się pić. Kupiliśmy małą butelkę coli. Znacie to uczucie, gdy odkręcacie nakrętkę, a napój robi psiiiiii i unosi się znajomy zapach? Ja dostałam ślinotoku.

Wzięłam łyka, potem drugiego… jejku, ale ohyda! Po pół roku nie picia tego typu cukrzonej chemii, cola okazała się obrzydliwa, chemiczna, słodka. Ani ja, ani Mroziu nie byliśmy w stanie dopić półlitrowej butelki. Wylądowała w koszu na śmieci.

O ile co do cukru w herbacie oraz coli nie ma wątpliwości, że ten cukier tam jest, to z sokami jest różnie. Całe lata słyszałam, że mam pijać soki, bo to zdrowe, to porcja owoców, tylko wypita. Jejku, co za bzdura! Żaden sok nie zastąpi owoców, bo to co w nich najwartościowsze podczas produkcji soku się wyrzuca. Skórka i miąższ zawierające błonnik wylatują, zostaje tylko smak, woda, witaminy i… cukry proste.

Jaka jest różnica miedzy cukrem w owocu, a tym w soku? Zasadnicza. Aby uwolnić cukier zawarty w owocu, trzeba ten owoc strawić. Trawienie odbywa się w dłuższym okresie czasu, przez co cukier dostarczany jest wolniej i nie powoduje gwałtownego skoku glukozy we krwi. Cukier w soku ląduje w naszym krwiobiegu błyskawicznie. A co to powoduje już wiemy.

A więc masz ochotę na sok jabłkowy? Zjedz sobie jabłko. Zdrowiej.

A kto nie wypije…

O cukrze w napojach słodkich wiedzą wszyscy. A wiecie, gdzie jeszcze kryją się puste kalorie? W alkoholach. 100 gram wódki zawiera 220 kalorii pochodzących z beztlenowej fermentacji cukrów. 100 gram piwa ma tych kalorii 55, zaś 100 g czerwonego wina 68 kalorii.

Dodatkową pułapką w tym wypadku jest fakt, że najczęściej alkohol spożywamy w pewnych, określonych okolicznościach. Jeśli pijemy go na imprezie, najczęściej nie kończy się na jednej porcji. Wódkę popijamy lub mieszamy z napojami słodkimi, do piwa pogryzamy chipsy, a do wina zajadamy sery. Dietetyczny koszmar. Z tego wszystkiego tradycyjny śledzik wydaje się najbezpieczniejszy. Ale kto teraz wódkę zagryza śledziem?

Jeśli więc zależy Wam na szczupłej sylwetce, najlepiej zrezygnować z alkoholu. Jeden wesoły wieczór ze znajomymi może nas kosztować nawet 2 kg więcej. Sprawdzone!

A może frytki do tego?

Jedzenie na mieście to wróg diety i odchudzania. Głównie dlatego, że nie macie żadnej kontroli nad tym, co właściwie jecie. W restauracjach nie przeczytacie składu potraw, nie dowiecie się, w czym jest ile cukru. Porcje przeważnie będą za duże, a Wam ciężko będzie je odstawić w połowie. Słodkie napoje często kosztują w takich miejscach tyle samo, co zwykła woda mineralna, więc szkoda na nią wydawać pieniędzy. 6 zł za małą butelkę Kropli Beskidu, jak można mieć za to 300 ml Fanty? No way.

Na co dzień obiady jemy w domu. To najtańszy i najzdrowszy sposób, bo dokładnie wiemy, z czego składa się nasz posiłek. Moje i Mrozia obiady są proste, szybkie i najczęściej robimy je w takiej ilości, żeby starczyło nam na 2-3 dni. Bo nie mam czasu na codzienne stanie w kuchni. To i tak lepsze niż stołowanie na mieście.

No to teraz coś szokującego. Lubicie fast-food? Ja lubię. Uwielbiam Burger Kinga, Pizza Hut, Berliner Kebaba i szczecińskie paszteciki. Raz na jakiś czas muszę, po prostu muszę, zjeść zupkę chińską. A tak poza tym to uwielbiam chodzić po restauracjach.

Pamiętacie zasadę jednego słodkiego posiłku dziennie? Obowiązuje i tu. Jeśli tak jak ja nie jesteście w stanie ograniczyć się jedynie do domowych obiadków, to trudno. Wybierzcie sobie jakiś jeden dzień w tygodniu, najlepiej taki, w którym absolutnie nie macie weny lub czasu na gotowanie i zjedzcie na mieście. Niekoniecznie w sieci fast-food, ale jeśli macie ochotę, to czemu nie. To i tak lepsze niż drożdżówka w drodze do pracy, w której jest czysty cukier. Zamówcie tego burgera, kebaba czy co tam chcecie i go zjedzcie. Wiem, że jest dobry. I wiem, że to sam bezwartościowy syf. Na szczęście im więcej wiem, tym mniej mi smakuje.

To jedno wyjście w tygodniu Wam nie zaszkodzi. Tak samo jeśli napijecie się coli czy piwa raz na jakiś czas (nie, codziennie to nie jest raz na jakiś czas, raz na dwa-trzy dni to też nie to, zgadywać dalej ;)). Ważne, żeby podejść do tego z rozsądkiem i zachować umiar.

Tylko na litość boską, jeśli bierzecie burgera czy kebab, to bez zestawu! Sam burger Wam nie zaszkodzi, ale jeśli zjecie do niego utopione w tłuszczu frytki i popijecie czystymi węglowodanami prostymi typu cola, to robicie swojej diecie rytualne harakiri. To tłuszcz + cukier – idzie prosto w biodra. To samo z pizzą i słodkimi napojami, chipsami popijanymi wódką z colą na imprezie. I tak naprawdę ze wszystkim.

Tak, to takie proste! Cała dieta jest banalna, jeśli rozumie się ten schemat działania. Cukry są fe, ale cukry w połączeniu z tłuszczami to koszmar z Ulicy Wiązów.

Coca-cola Zero? To nie magia, to sama chemia!

A na koniec popastwię się jeszcze nad moim ulubionym koszmarem: Coca-cola Zero.

Parę tygodni temu widzieliśmy z Mroziem ciekawą parę na zakupach. Oboje ze znaczną nadwagą, wózek zapakowany samymi produktami Light, a pomiędzy nimi dwie butle Coca-Coli Zero. Smutne jest to, że oni chyba naprawdę wierzyli, że dzięki temu schudną…

Coca – Cola

Skład: woda, cukier, dwutlenek węgla, barwnik: karmel E 150 d, regulator kwasowości: kwas ortofosforowy, naturalne aromaty, aromat: kofeina

Coca-Cola Zero

Skład: woda, dwutlenek węgla, barwnik E 150d, kwas: kwas fosforowy, substancje słodzące: cyklaminian sodu, acesulfam k, aspartam, aromaty w tym kofeina, regulator kwasowości cytrynian trisodowy. Zawiera źródło fenyloalaniny.

Już pomijam, że w całym tym składzie oprócz wody znajduje się sama chemia, która nawet z oryginalną colą nie ma wiele wspólnego.

Ja jednak pragnę Wam zwrócić uwagę na słodzik. Wystarczy wpisać w Google hasło aspartam (odsyłam tu), żeby poczytać o tym, jak szkodliwy jest ten środek. Już sam fakt, że składa się z trzech szkodliwych dla człowieka związków, powinien nas zniechęcić:

1. metanol - powoduje ślepotę
2. kwas asparaginowy - wywołuje raka mózgu
3. fenyloalanina - wywołuje zaburzenia emocjonalne.

Jeżeli jednak kogoś to nie przekonuje to pomyślcie tak. Dostarczacie do organizmu substancję, która informuje Wasz mózg, że spożyliście coś słodkiego. Organizm odpala więc standardowy cykl: glukoza z krwi, produkcja insuliny, hasło do komórek tłuszczowych, magazynowanie cukru i tłuszczu. Wysysa z krwi całą glukozę, która tam jest i nagle wpada w panikę. Glukozy nie ma! A on wie, że przecież skoro jadł słodkie, to musi być. Cała reszta machiny już działa! Trzeba dostarczyć cukier! I co? I zaczynacie być wściekle głodni i mieć straszną ochotę na słodycze. A tłuszcz i tak jest wyciągany i pompowany w komórki.

Skutek? I tak magazynujecie tłuszcz, trujecie się samą chemią, a do tego jesteście głodni i myślicie tylko o słodyczach. Szczerze? To już lepiej by było wypić szklankę normalnej coli.

Jak unikać tych wszystkich pułapek? Wystarczy trochę pomyśleć i zrozumieć, jak działa nasz organizm. Białko, tłuszcze i węglowodany to klucz do wszystkiego. Większość informacji znajdziemy na etykietach, reszta to zdrowy rozsądek, umiar i świadome odżywianie. Widzicie? Trzy pierwsze zasady – to takie proste.

 

 

Wcześniej w cyklu Dieta: Świadome jedzenie - czytaj etykiety

Następne w cyklu Dieta: Ruch to zdrowie i psychologia wagi



powrótDodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

powrótKomentarze

2012/12/13 10:32:051. cozerka

Uwielbiam tą serię....uwielbiam :)

2012/12/13 17:38:452. Jolanta Szyndlarewicz

Aguś o swojej diecie piszesz tak, ze nie sposób się od czytania oderwać .... prosto,a le i z pazurem .... a co do tej pary to pewnie na Dukanie byli ...skoro wszystko lighr i do tego cola zero:) .... ja niestety z tych co to colę lubią, ale starają się pic jak najrzadziej:) .... a jakmam ochotę na fast - food to trobie go w domu i wówczas jest zdrowiej:)
Ps. Nasze pokolenie było wychowane na tych słokdkawych napojach i sokach, ale widzę, ze już moje dziecko dużo chętniej wodę pije ....moze to sprawka tego, że w sumie nigdy nie dalismy mu słodkiego świństwa do spróbowania, a nawet za sokami nie przepada (chyba, ze jabłkowy), bo mówi, zę za słodkie:)
buziaka zasyłam

2012/12/13 21:08:263. ePolka

Gdybym jeszcze miała choć odrobinę silnej woli...
:)
PS Cola Zero niestety przywołuje raka przełyku i żołądka. I to powiedział mi koleś, któy tam pracował na dość wysokim stanowisku.

2013/02/01 13:53:244. brovar

Co do kebaba, zestawów i Berlinera, to jakiś czas temu wraz z moją drugą połówką odkryliśmy (a właściwie w końcu doczytaliśmy), że do zestawu pt. "Kebap na talerzu" zamiast frytek można sobie zażyczyć ryż. Dwa czy trzy razy się czymś takim uraczyliśmy i muszę powiedzieć, że bardzo sympatyczna sprawa - i smacznie, i na pewno zdrowiej niż z frytkami. A do tego taki "talerz" z podwójnym mięsem spokojnie wystarczy, żebyśmy oboje się najedli, nie opychając się przy tym (lepszym określeniem byłoby więc może: "zaspokoili głód").

Pozdrawiam

2023/04/28 18:30:515. Anita

Super wpis! Od czasu do czasu lubię sobie wypić takie koktajle, albo inne mrożone napoje. Z tego powodu zaopatrzyłam się w kostkarkę do lodu, dzięki czemu moje picie zawsze ma idealnie chłodną temperaturę. Z tego powodu nie umiem się doczekać lata.

Kopiujesz = Kradniesz

Zdjęcia oraz wszelkie teksty na tym blogu są moją własnością i ich kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody jest chronione ustawą o Prawach autorskich.

Zdjęcia oraz wszelkie teksty na tym blogu są moją własnością i ich kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody jest chronione ustawą o Prawach autorskich.