01 Jan 2013Dieta i noworoczne postanowienia
Nowy Rok to nowe postanowienia. Tym razem takie do spełnienia na 100%. Na pewno i bez dwóch zdań. Pewnie za tydzień, dwa albo miesiąc, już o nich zapomnimy, ale na razie jesteśmy przepełnieni dobrymi chęciami. I dobrze, 2013 brzmi na tyle intrygująco, że warto coś w swoim życiu zmienić.
Łapki w górę, ile z czytających to osób postanowiło w duchu, że w tym roku schudnie? Że od jutra albo od poniedziałku idzie na siłownię, kupuje karnet, zaczyna jeść sałatki? Oto kilka porad, jak zacząć zmiany w diecie i schudnąć.
Jutro zawsze jest jutro - zacznij od dziś
Tak, wiem, że dziś jeszcze macie resztki potraw z wczoraj, niektórzy kaca i konfetti porozrzucane po domu. Nie chcę Was zmuszać do wyrzucania jedzenia czy spaceru. Wrzucamy na luz i planujemy kulinarny Nowy Rok. Kalendarze albo notatniki w dłoń - planujemy!
Osiołkowi w żłoby dano: w jeden owies, w drugi siano. Uchem strzyże, głową kręci, i to pachnie, i to nęci.
Nową dietę warto zaplanować od dnia po dużych zakupach. Zaplanujcie, co mniej więcej będziecie jeść, a więc co kupić. Nie bądźcie jak osiołek z wierszyka Fredry - planujcie z głową i kupujcie to, co rzeczywiście jest Wam potrzebne. Im mniejszy wybór przed sobą postawicie, tym mniejsze ryzyko kulinarnej wpadki. Po prostu nie będzie na czym wpadać.
My z Mroziem zawsze robimy zakupy we wtorek późnym wieczorem, obecnie raz na dwa tygodnie. W wózku ląduje przede wszystkim 28 twarożków wiejskich dla Mrozia i 14 jogurtów naturalnych dla mnie, mleko, masło, coś do chleba oraz zgrzewka wody mineralnej do picia. Pozostałe produkty to produkty typowo obiadowe - makaron, ryż, pomidory w puszce, przyprawy. Do tego chemia. Przelatujemy przez market jak burza, bo dokładnie wiemy, czego chcemy i nie włóczymy się od półki do półki. Warzywa i owoce oraz mięso i ryby kupujemy osobno, w sobotę na rynku. Koniec zakupów.
Chodzi o to, że jeśli nie pozostawicie sobie wyboru, to nie będziecie podjadać. W chwilach słabości nie będzie nic, co Was może skusić. Je się to, co jest, a nie to, czego nie ma.
Z takiego planowania wynikają jeszcze trzy fajne sprawy.
Po pierwsze, jeśli zaplanujecie obiady na dłuższy okres czasu, możecie je lepiej zbilansować. Możecie zaplanować dni, w których jesteście zabiegani i nie będziecie gotować i dzień wcześniej przygotować obiad na dwa dni. Ustalić, że raz w tygodniu jecie rybę, raz mięso, a raz posiłek wege, dzięki czemu Wasz organizm będzie dostawał wszystkie potrzebne mu do życia składniki. Zaczniecie panować nad tym, co jecie.
Po drugie przestaniecie wyrzucać jedzenie, które się przeterminowało lub zepsuło. Kupujecie tylko to, co zjecie. Koniec z marnowaniem jedzenia, bo "kupiłam, bo myślałam, że mi się przyda". Dzięki planowaniu dokładnie wiecie, co Wam się przyda, a co nie. Więc po co kupować coś jeszcze? Co równie ważne, nic Wam nie zalega na półkach, jecie zawsze świeże produkty i nic Was nie kusi.
A skoro kupujecie z głową i tylko potrzebne produkty - przestajecie trwonić pieniądze na bezsensowne wydatki. Stać Was na stopniowe poprawianie jakości kupowanych produktów lub na kupno od czasu do czasu jakiegoś przysmaku z wyższej półki.
Uporządkujcie lodówkę. I szafki. Przygotujcie siebie i dom do zakupów.
Żeby dobrze planować zakupy, trzeba wiedzieć, co właściwie się ma i czego brakuje. Ile razy łapaliście się na tym, że kupowaliście coś, a potem okazywało się, że niepotrzebnie? A ile razy zabrakło Wam czegoś, o czym byliście przekonani, że macie?
Z przerażeniem zaglądam do lodówek znajomych, w których znaleźć można wszystko, ale na pierwszy rzut oka nie można znaleźć niczego. Jak to słynne Danio za sałatą. Nieotwarta śmietana miesiąc temu straciła datę ważności... Coś brzydko pachnie, ale nie można tego zlokalizować.
Jeżeli nie wiesz, co masz, to skąd masz wiedzieć, co zjeść?
Jest Nowy Rok, zróbcie kuchenną inwentaryzację. Ułóżcie produkty tematycznie: makarony razem, obok ryże i kasze, puszki osobno, mąki obok siebie i cukru. Pogrupujcie przyprawy. Przeterminowane produkty do kosza.
Jeśli macie możliwość, podzielcie przestrzeń lodówkową i wydzielcie miejsce na swoje produkty. To, co Wy będziecie jeść i nikt Wam nie ruszy. I zapełnijcie ją tylko dobrymi produktami. Kiedy napada głód i dopada strefa gastro, nie przekopuje się lodówki, tylko sięga po pierwszą rzecz pod ręką. Niech tą pierwszą rzeczą będzie jogurt naturalny albo serek wiejski - coś lekkiego i bez cukru.
Jem, żeby żyć, a nie na odwrót
Skoro już jesteście przygotowani, pora na zmianę nawyków żywieniowych, ale przede wszystkim Waszego myślenia. Musicie zrozumieć: Dieta to nie jest sposób na chwilowe zrzucenie wagi. To nie jest cudowna metoda, która odejmie Wam w dwa tygodnie 10 kilogramów, a potem wrócicie do sposobu żywienia sprzed diety. Jeżeli tak myślicie, to odpuście sobie od razu i kupcie sobie chipsy, Waszym problemem nie jest nadwaga tylko życie w krainie fantazji.
Jeżeli jedząc tak jak teraz przytyliście, to znaczy, że jecie źle. To chyba oczywiste.
Jeżeli schudniecie na diecie, a potem znów zaczniecie jeść jak teraz, to ponownie przytyjecie. To chyba też oczywiste.
Nie trzeba być Einsteinem, żeby to zrozumieć.
Jeżeli więc planowaliście kretyńską dietę kopenhaską, kapuścianą albo jakiegoś dietetycznego potwora typu 5 kg w 5 dni, to moje rady Wam nie pomogą. Wątpię, czy cokolwiek Wam pomoże.
Jeżeli szukacie diety na całe życie, to poczytajcie o South Beach czy diecie Montignaca, dietach, które zmieniają Wasze nawyki, a nie zapewniają cud efekt w kilka dni kosztem wyniszczenia organizmu. I miejcie świadomość, że to zmiany na całe życie - a one muszą zacząć się od Waszej psychiki i podejścia do jedzenia, a nie od odmówienia sobie kawałka czekolady. Przestańcie się oszukiwać i zacznijcie realnie patrzeć na siebie i świat. To trudne i nieprzyjemne, ale pomaga. Nie tylko w kwestii jedzenia.
Jeżeli nie chcecie przechodzić na żadną radykalną dietę, która Wam mówi, co możecie jeść, a czego nie, zajrzyjcie do moich czterech zasad racjonalnego odżywiania. Wystarczyło zmienić kilka rzeczy w moim i Mrozia stylu jedzenia, żebyśmy schudli łącznie 26 kg (18 kg Mroziu i 8 kg ja).
- Wstęp: koniec z oszukiwaniem siebie
- Zasada nr 1: pięć posiłków dziennie + jedna porcja słodkiego
- Zasada nr 2: święta trójca odżywiania: białka, tłuszcze, węglowodany
- Zasada nr 3: naturalne, zdrowe składniki
- Zasada nr 4: 20 minut ruchu dziennie
- Uwaga: pułapki diety
Idę na odwyk
A na koniec jeszcze polecam Wam eksperyment. Odstawcie cukier na 5 dni. Cały cukier - przestańcie słodzić herbatę i kawę, nie pijcie napojów gazowanych i soków, nie jedzcie owoców, zapomnijcie o słodkich jogurtach i ciastach. Jeśli makaron to pełnoziarnisty, jeśli pieczywo to ciemne, odstawcie ziemniaki. Zróbcie sobie 5 dni detoksykacji po Świętach. A potem obejrzyjcie swoje nadmiarowe fałdki - bo może część z nas wcale nie potrzebuje chudnąć? Może wystarczy tylko nie jeść tego, co powoduje, że puchniemy? ;)
Życzę Wam wszystkim
tym z nadwagą,
tym, którzy myślą, że mają nadwagę,
tym całkiem szczupłym
i tym za chudym też
Szczęśliwego Nowego Roku, Kochani!
Oby był zdrowy, naturalny i smaczny.
Bez konserwantów i sztucznych barwników.
2013/01/01 12:45:151. iza
:))) ja też się odchudzam :) jak co roku. Wszystkiego dobrego w nowym roku i powodzenia ;)